W praskiej prasie zaryzykowano twierdzenie, że miasto mogłoby nie przetrwać zdarzenia na miarę pożaru katedry Norte Dame, jakim z pewnością byłoby zniszczenie mostu Karola. Najsłynniejsza przeprawa czeskiej stolicy (jak to – to w Pradze są jakieś inne mosty?!) nazywana bywa bowiem trzonem praskiej czy wręcz narodowej tożsamości.
Cóż takiego ma jednak w sobie ta średniowieczna konstrukcja, że duch Pragi na trwale rozgościł się pomiędzy jego filarami, pomimo iż musi dzielić tę przestrzeń z 50 tysiącami turystów dziennie (informacji o szacunkowej przepustowości mostu udzieliła mi w odpowiedzi na mailowe zapytanie przewodniczka Muzeum Mostu Karola, która była tak miła, że aż zrobiło mi się głupio, że podczas praskiej gorączki zwiedzania nie znaleźliśmy czasu na odwiedziny jej miejsca pracy)?
Duch Mostu Karola, ze względu na historyczny ładunek konstrukcji, jest już bytem dość leciwym. Pomimo tego, znana jest precyzyjna, szczególnie jak na ówczesne czasy, data jego zadomowienia się wśród średniowiecznych cegieł, które miało miejsce dokładnie 9 lipca 1357 roku o godzinie 5:31. Ta z pozoru wzięta z kosmosu kalendarzowa układanka nie była jednak w żadnym razie przypadkowa. Ustawienie tych liczb w konfiguracji: rok-dzień-miesiąc-godzina skutkuje bowiem uzyskaniem piramidalnego wężyka liczbowego złożonego z liczb nieparzystych: 135797531. Wprawdzie kolejność układu daty wydaje się być dość naciągana, jednak przyprawiała ona średniowiecznych myślicieli o zawrót głowy. W epoce wieków ciemnych liczbom nieparzystym przypisywano bowiem szczególną moc, a ich ułożenie w tak seksownej konfiguracji musiało generować zapewne energię podobną do tej wydzielanej podczas wybuchu bomby atomowej.
Ponadto, okazuje się też, że rzucone przeze mnie naprędce sformułowanie „wzięta z kosmosu data” nomen omen naprawdę wywodzić się ma z uwarunkowań astronomicznych. Obserwowane było wówczas unikatowe ułożenie Słońca i Saturna.
Jakież to szczęście że ówczesna „cywilizacja” przetrwała to pasmo wątpliwych zbiegów okoliczności, a skoro nie zaowocowały one zagładą ludzkości, należało je niezwłocznie wykorzystać. Aby zamknąć energię liczb nieparzystych oraz planetarno-gwiezdnego zbiegu okoliczności, średniowieczni numerolodzy do spółki z astronomami oraz powagą sytuacji przekonali panującego ówcześnie króla Karola IV Luksemburskiego do zwleczenia się z łóżka o tak niehumanitarnej porze jaką była godzina 5:31, aby dokonać wmurowania kamienia węgielnego. W nagrodę za poranne trudy most nosi obecnie imię władcy. O tym nazewniczym zaszczycie król nie miał jednak okazji dowiedzieć się za życia, bowiem jego imię konstrukcja nosi dopiero od 1870 roku. Wcześniej nazywana była jakże oryginalnie Kamiennym Mostem lub – jeszcze trafniej – Praskim Mostem.
Rozochocony odkryciem niechybnego znaczenia daty wmurowania kamienia węgielnego na turystyczną popularność budowli, poszedłem o krok dalej, biorąc tym razem na tapet uwarunkowania architektoniczne mostu Karola.
Zgodnie z zaawansowanym średniowiecznym planowaniem przestrzennym na plac budowy wybrano miejsce, w którym istniały wcześniej dwa drewniane mosty. Oba z nich przegrały jednak z siłą płynącej wody, dlatego Czesi najwidoczniej poszli po rozum do głowy i za trzecim podejściem postawili na piaskowiec. Najstarsza (i do 1841 roku jedyna) praska przeprawa przez Wełtawę była więc w swoich czasach istnym cudem techniki budowlanej. Kiedy kamienne mosty należały do rzadkości, długi na prawie 516 metrów most o 15 filarach (z czego 12 zanurzonych było w wodzie na głębokość aż 2,4 metra) budził powszechny podziw zarówno wśród mieszkańców, jak i podróżnych, którzy, uwzględniając ówczesne skłonności i możliwości turystyczne, zdołali dotrzeć do Pragi.
Bloki piaskowca połączone zaś były zaprawą, której tajemniczym składnikiem były ponoć kurze jaja (choć przeprowadzone badania wykazały jedynie obecność mleka i wina). Co ciekawe, zarówno jajeczna teoria, jak i jej obalenie nastąpiły na tym samym praskim uniwersytecie. Naukowe uderzenie się w piersi nie powstrzymało jednak plotek głoszących, że rozesłana po kraju prośba o jajeczną dotację budowlaną dotarła do miejscowości Velvary za pomocą głuchego telefonu, dlatego jej mieszkańcy wysyłali do Pragi jajka na twardo. Nabudowana w ten sposób kpina doprowadziła do ogólnoczeskich żartów przypominających zapewne polską nagonkę na radomian.
Upewniwszy się odnośnie niepowtarzalnych walorów architektonicznych mostu Karola, postanowiłem skierować swą uwagę na historię jego funkcjonowania. Oprócz typowego dla mostów łączenia dwóch brzegów rzeki, karolowa przeprawa pełniła także funkcje reprezentacyjne, stanowiąc miejsce koronacji niektórych władców. Odbywały się tu także turnieje rycerskie. Oprócz tych chlubnych rycersko-koronacyjnych zaszczytów, most Karola ma w swej historii także ciemną kartę. Z jego pomocą wymierzano bowiem sprawiedliwość więźniom, którzy ostatnie swe chwile spędzali w wodach Wełtawy zamknięci w wiklinowych koszach.
Nietypowym straconym wśród praskich rzezimieszków był ksiądz Jan Nepomucen, który zgodnie z podaniami, dokonał żywota zrzucony z mostu jako wierny Bogu i zarazem niewierny królowi Wacławowi IV. Kapłan podpadł władcy, nie chcąc zdradzić tajemnicy spowiedzi, a tak się nieszczęśliwie złożyło, że miał okazję spowiadać królową Zofię. Podejrzewający zdradę władca postanowił organa ścigania zastąpić szczerością spowiedzi i w ten sposób przekonać się o prawdomówności żony. W odwecie za pokrzyżowanie konfesjonałowo-szpiegowskich zapędów, 20 marca 1393 roku król kazał zrzucić Nepomucena z mostu, co było bardzo skutecznym zabiegiem marketingowym w kontekście kultu przyszłego świętego. Swoim wyrokiem Wacław IV nakreślił też nieświadomie obszary, którym patronuje obecnie Nepomucen. Oprócz miana patrona Czech, święty uważany jest też za opiekuna spowiedników, niesłusznie oskarżanych i… mostów.
W czasie wojny trzydziestoletniej most Karola stał się natomiast areną walk z wojskami szwedzkimi. Konstrukcji nie oszczędzały też liczne powodzie. W XX wieku najsłynniejsza praska przeprawa była natomiast świadkiem rozwoju komunikacji miejskiej. W latach 1883-1908 kursowały tu tramwaje, później – w latach 1908-1909 oraz 1932-1939 – autobusy, a do 1965 roku samochody. Obecnie most udostępniony jest jedynie dla pieszych, co tylko spotęgowało pojawianie się tu turystów, naciągaczy oraz artystów, których liczba była na tyle duża, że w 1990 roku zawiązali oni Stowarzyszenie Artystów Mostu Karola. Współczesna historia mostu Karola pisana jest też w licznych tekstach kultury. Przykładowo, w inicjującym późniejszą serię filmie „Mission: Impossible” w ślad za wpadającym do Wełtawy świętym Janem Nepomucenem poszedł grany przez Jona Voighta Jim Phelps.
Średnio wnikliwe przyjrzenie się z bliska praskiej chlubie, wydaje się całkiem jasno i przejrzyście klarować przepis na uczynienie z mostu atrakcji turystycznej. Po pierwsze, należy dopilnować, aby data rozpoczęcia prac miała charakterystyczny układ cyfr. Dla zwielokrotnienia efektu popularnościowego warto zgrać ją z jakimś atrakcyjnym układem planet. Na miejsce budowy warto wybrać szlak dawnej przeprawy zniszczonej przez siły natury – najskuteczniejszy wpływ na liczbę turystów ma w tym wypadku powódź (nowego mostu także nie mogą oszczędzać warunki atmosferyczne, a szczególnie mile widziane w tym przypadku ponownie są powodzie). Ponadto, most powinien wyprzedzać swoje czasy pod względem wykorzystanych rozwiązań. Współcześnie możliwości budowlane są dużo większe niż w średniowieczu, dlatego użycie do zaprawy kurzych jaj lub ewentualnie mleka i wina może już nie wystarczyć (z drugiej jednak strony, czy łączenie współczesnych materiałów budowlanych zaprawą z jajek nie byłoby dostatecznie przyciągające uwagę turystów?).
Kiedy most już powstanie, warto rozegrać na nim turniej rycerski, koronować jakiegoś króla i koniecznie zabić księdza, zrzucając go do rzeki. Dobrze by było, aby duchowny w wyniku wymierzonej kary został uznany za świętego. Czym prędzej warto więc dołożyć wszelkich starań, by doprowadzić do procesu kanonizacyjnego. Dodatkowo, w promowaniu mostu jako atrakcji turystycznej pomaga ustawienie rzeźb z częstotliwością podobną do latarni. Najlepiej żeby było ich co najmniej 30, a jedna z nich musi przedstawiać zabitego wcześniej świętego. Na koniec eksperymentu warto poprowadzić przez most wszystkie możliwe typy transportu miejskiego (ewentualnie można pominąć trolejbusy), by na koniec tym dobitniej zakazać ruchu kołowego i oczekiwać na pojawienie się pierwszych turystów. Z budową muzeum opisującego historię mostu warto jednak poczekać do ostatecznego rozstrzygnięcia procesu kanonizacyjnego, które – jak wiadomo – lubią się przedłużać…
Źródła:
- Hagan M., 10 fun facts you should know about Charles Bridge, http://praguepost.com/166-expats-in-cz/50933-10-fun-facts-you-should-know-about-charles-bridge
- Hołodok S., Święty Jan Nepomucen, http://opoka.org.pl/biblioteka/T/TS/swieci/s_jan_nepomucen_02.html
- Smith M. D., A critical analysis of Charles Bridge, Prague, http://people.bath.ac.uk/jjo20/conference2/2008/SMITH%20PAPER%2019.pdf
- Tizard W., (tłum. Sikora J.), Spacerem po Pradze. Największe atrakcje miasta, National Geographic Society/Burda NG Polska, Warszawa 2015
- http://avitur.pl/top-10-czech/
- http://brewiarz.pl/czytelnia/swieci/10-02.php3
- http://budowle.pl/budowla/most-karola
- http://gliwice.gosc.pl/doc/5340673.Skad-te-gwiazdy
- http://missionimpossible.fandom.com/wiki/Jim_Phelps_(Jon_Voight)
- http://movie-locations.com/movies/m/Mission-Impossible.php
- http://pl.czech-unesco.org/13_9459_staromiejska-wieza-mostowa-praha/
- http://praga-przewodnik.eu/blog/wpisy/najslynniejszy-praski-most/
- http://prague.tv/en/s72/Directory/c217-Sightseeing-Attractions/n12850-Charles-Bridge-to-be-repaired-again
- http://sceen-it.com/sceen/149/Mission-Impossible/Charles-Bridge
- http://studentnews.pl/serwis.php?s=5&pok=375
- http://turystyka.wp.pl/most-karola-w-pradze-6121476531644545c