„A gdyby tak rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady?” – któż z nas nie słyszał tego humorystycznego powiedzenia wyrażającego negację zabieganej, skomercjalizowanej i kapitalistycznej rzeczywistości przeplataną z chęcią zaprowadzenia natychmiastowej zmiany w dotychczasowym życiu i powrotu do korzeni człowieczeństwa? Mało tego, znane są przecież przypadki, kiedy to wypowiedziane ni to żartem, ni to serio bieszczadzkie zaklęcie ni stąd ni zowąd, niejako na mocy fatum czy samospełniającej się przepowiedni, przerodziło się w faktyczny zapis w życiorysie niejednego rokującego biznesmena z dużego miasta, a może nawet stolicy.
Ktokolwiek uciekał kiedykolwiek w Bieszczady, ten wie, że jest to region raczej zapomniany na komunikacyjnej mapie kraju. Połączenia kolejowe jeśli już pojawiają się w rozkładzie, to bynajmniej niedocelowo w kontekście Bieszczadów Wysokich, a godziny odjazdów i tak przerzedzone są niczym czupryny tych, którzy z zapartym tchem śledzą reklamy najnowszych specyfików przeciwko wypadaniu włosów. Przy założeniu chęci rzetelnego odzwierciedlenia słowem stanu faktycznego, nie sposób też wydusić zbyt wiele ciepłych słów na temat stanu bieszczadzkich dróg. Plus jest taki, że przynajmniej są, czego nie można już powiedzieć o regularnej komunikacji autobusowej z prawdziwego zdarzenia. Liche, kręte i wąskie asfaltowe przeprawy co i rusz opatrzone są zakazem poruszania się pojazdów o masie powyżej piętnastu ton, jednak na wypadek gdyby ktokolwiek, aż tak wielkim potworem na kółkach zamierzał przewozić tędy turystów, a nie asortyment jedynego w regionie Lidla, z zakazu wyłączone zostały autobusy. Pomimo tego legislacyjnego ukłonu, wypchany turystami autokar wciąż nie jest tu widokiem znacznie częstszym niż chociażby UFO.
Nim wybrzmi wszem i wobec krytyka zawartej w powyższym fragmencie krytyki, pragnę zaznaczyć, iż mam świadomość rozwoju lokalnej sieci drogowej ukoronowanej Małą i Dużą Obwodnicą Bieszczadzką. Faktycznie – pomimo iż te kluczowe dla Bieszczadów trasy na około trzydziestokilometrowym odcinku wykorzystują te same połączenia – wciąż stanowią one w podkarpackich rocznikach statystycznych znaczący zapis w rubryce poświęconej ewidencji utwardzonych dróg kołowych. Nie zawsze panował tu jednak aż taki asfaltowy urodzaj. Z historycznych bieszczadzkich realiów komunikacyjnych zdawały sobie sprawę austro-węgierskie władze, którym tereny te przypadły w udziale w rozbiorowym kole fortuny.
W roli komunikacyjnego remedium dla Bieszczadów, wystąpić miał wąskotorowy fenomen, zyskujący międzynarodową sławę u schyłku dziewiętnastego wieku. Początki bieszczadzkiej wąskotorówki sięgają roku 1890 roku, kiedy to powołano do życia spółkę celową, a pionierski – nieco ponad dwudziestoczterokilometrowy odcinek oddano do użytku osiem lat później. W tamtym okresie codziennie wyprawiano jeden pociąg pasażersko-towarowy, który – według rozkładu – opuszczał stację Cisna Majdan, stanowiącą wówczas największy w Bieszczadach skład załadowczy drewna, dokładnie minutę po godzinie dziewiątej rano, zaś w drogę powrotną udawał się trzydzieści siedem minut po czwartej po południu. Szybko okazało się też, że istotnie przyszła kolej na Bieszczady – w niedługim czasie szynowe macki wydłużyły się niemal dwukrotnie.
Wizji wąskotorowego ukolejowienia Bieszczadów przyklasnęli także przetaczający się pierwszowojennym wirem żołnierze armii rosyjskiej, eksploatując na swoje potrzeby lokalne połączenia szynowe, a wraz z przesuwaniem się linii frontu, pożyczając na wieczne nieoddanie większość taboru. Podobna historia powtórzyła się rzecz jasna wraz z wyprowadzką z kolei nazistowską.
Zarząd PKP, Ekspozytura Państwowej Centrali Drzewnej „Paged” w Tarnowie, Przedsiębiorstwo Transportu Leśnego w Przemyślu, Ośrodek Transportu Leśnego w Sanoku – dogorywający projekt bieszczadzkiej kolejki w młodej powojennej Polsce przekazywano z rąk do rąk niczym płonące kukułcze jajo. Druga z kolei kolej na kolej w Bieszczadach przyszła dopiero w drugiej połowie lat pięćdziesiątych. W wyniku gruntownej modernizacji łączna długość połączeń bieszczadzkiej wąskotorówki wyniosła w sumie aż siedemdziesiąt trzy kilometry, po których najczęściej podróżowało drewno z okolicznych lasów. Zapotrzebowanie na drewniane dostawy jednak stopniowo malało, a realizowane od 1963 roku regularne przewozy pasażerskie, wobec rozwijającej się sieci dróg, straciły na znaczeniu. W efekcie, po stu latach od inauguracji bieszczadzkiej kolejki, na początku ostatniej dekady dwudziestego wieku, poddano w wątpliwość sens jej istnienia.
Dylematów takich nie mieli i wciąż nie mają członkowie powołanej do życia w 1996 roku Fundacji Bieszczadzkiej Kolejki Leśnej, która objęła od Skarbu Państwa reprezentowanego prze Lasy Państwowe infrastrukturę oraz tabor w nieodpłatne użytkowanie. Utrzymanie w ruchu uznanej prawnie za zabytek kolejki, a także wymagane stanem faktycznym remonty taboru, torowisk czy obiektów budowlanych to podstawowe działania statutowe organizacji, która mierzy jednak znacznie wyżej, dążąc w szerokim horyzoncie czasowym chociażby do wykupu linii, zapewnienia regularnych przewozów pasażerskich dla okolicznych mieszkańców, a także przywrócenia funkcji towarowej bieszczadzkiej wąskotorówki. Podstawowym źródłem finansowania prokolejowych działań są oczywiście opłaty biletowe. Do ciuchciowej świnki skarbonki dołożyły się także fundusze unijne, a nawet szwajcarski budżet państwa, poprzez projekt „Alpy Karpatom” realizowany w ramach programu współpracy Szwajcarii z nowymi krajami członkowskimi Unii Europejskiej.
Stadnina Bieszczadzkiej Kolejki Leśnej znajduje się na stacji Cisna Majdan, którą w sezonie turystycznym szturmują nieprawdopodobne zgraje turystów pragnących z utkanych gdzieś na zakładowym klepisku czterech kółek czym prędzej przesiąść się wprost do widokowych wagonów. Za sprawą peerelowskiej modernizacji, jedynymi pierwotnymi zabudowaniami kolejowymi są tu dawny budynek stacyjny oraz magazynowy. Sam przebieg trasy pokrywa się zaś z pierwotnym jedynie fragmentarycznie na odcinku Wola Michowa-Cisna. Nawet rozstaw szyn jest dziś inny niż ten zainaugurowany w czasach austro-węgierskich. Wartością historyczną niechaj pozostanie więc przede wszystkim fakt istnienia i funkcjonowania bieszczadzkiej kolei wąskotorowej jako środka transportu.
Zanim nadejdzie planowana godzina odjazdu, warto zajrzeć na wystawę stanowiącą kronikę bieszczadzkiej wąskotorówki, a także stawić czoła lokomotywom i wagonom zaparkowanym w zadaszonym miniskansenie.
W sezonie 2021 w wąskotorowym rozkładzie jazdy znalazł się klasyczny przejazd do Balnicy i z powrotem, a także rzadziej realizowane kursy za parowozem w kierunku Dołżycy. Decyzję o wyborze kierunku szynowej przejażdżki podjęła za mnie dostępność biletów – ahoj Balnico!
Jak na Bieszczadzką Kolejkę Leśną przystało, trasa przejazdu prowadzi w znacznej mierze przez lasy. Po kilkudziesięciu minutach kontemplowania szynowo-drzewnego aliansu strategicznego, ciuchcia zaczęła zwalniać i wtedy oczom pasażerów ukazał się usytuowany na krawędzi lasu niewielki domek. Choć wydawać by się mogło, że – poza rzeczonym pociągiem – nie docierają tu żadne objawy cywilizacji, dach chałupy pokryto panelami słonecznymi w liczbie wskazującej na przemyślany charakter tej inwestycji.
Na ustawionych wzdłuż torów, wymarłych jak dotąd stoiskach z przekąskami, wraz z przyjazdem kolejki, obserwować można było cud życia. Wielkie kromki chleba poczęły smarować się smalcem, kompot sukcesywnie wypełniał jednorazowe kubeczki, a czajniki i ekspresy kawowe zwiastowały gotowość do pracy. Postój w Balnicy okazał się więc niczym innym, jak swoistą turystyczną zsyłką na zakąskę i popitkę pośrodku bieszczadzkiej głuszy.
Wkrótce okazało się, że rozkład jazdy w kontekście balnickiej odnogi zaplanowano tak, aby wyruszające z Majdanu w niedługich odstępach po sobie składy zgarniające nadwyżki chętnych na przejażdżkę w najpopularniejszych porach dnia, dotarły hurmem na postój, zwalniając jednokierunkowe szyny, by umożliwić stopniowe powroty do stacji początkowej.
Bieszczadzka Kolejka Leśna – za i przeciw
Zaryzykuję stwierdzenie, iż popularność Bieszczadzkiej Kolejki Leśnej warunkowana jest w sposób dwuczynnikowy. Jak się zapewne, Miła Czytelniczko i Miły Czytelniku, spodziewacie, najbliższe wersy nieuchronnie zmierzają do wymienienia tychże dwóch zaanonsowanych powyżej aspektów. Ich kolejność okaże się nieprzypadkowa, gdyż jako koronny argument, przemawiający za poszukiwaniem miejsca parkingowego na placu w Majdanie, wypada oczywiście uznać samą w sobie atrakcyjność śródleśnej przejażdżki. Wprawdzie jej realia nie mają wiele wspólnego z pierwotną wizją bieszczadzkiej wąskotorówki, jednak jako idea stanowi ona nierozerwalny element bieszczadzkości.
Drugi, niezależny tym razem od walorów kolejki, składnik przepisu na bieszczadzki produkt turystyczny, to praktyczny brak konkurencji. Najpopularniejsze, pozawędrówkowe atrakcje regionu zgrupowały się bowiem, wedle mojej samozwańczej teorii, z którą – rzecz jasna – nikt nie musi się zgadzać, w swoistym trojkącie bieszczadzkim. Jego wierzchołki tworzą: bohaterka niniejszego posta, jej aktywniejsza przeciwwaga – Bieszczadzkie Drezyny Rowerowe oraz wachlarz turystycznych możliwości rozpostarty wokół Jeziora Solińskiego.
Bez względu na to, czy rozpatrywana jako wierzchołek trójkąta czy ośmiokąta, a może jednak solo, Bieszczadzka Kolejka Leśna, to zdecydowanie ciekawa propozycja turystyczna południowo-wschodniego krańca Polski. Wystarczy tylko do niej dotrzeć, a w tym sama wąskotorówka już niestety nie pomoże…
[Google_Maps_WD id=33 map=30]
Źródła:
- Sroka W., Kolejki wąskotorowe w Bieszczadach, „Technika Transportu Szynowego”, nr 5-6, 2005
- Szechyński P., Mała obwodnica bieszczadzka, http://twojebieszczady.net/mala_obwod.php
- Szechyński P., Wielka obwodnica Bieszczadzka, http://twojebieszczady.net/wielka_obwod.php
- Włuka E., Pociągiem w Bieszczady. Nowości w sezonie 2021, http://zbiorowy.info/2021/07/pociagiem-w-bieszczady-nowosci-w-sezonie-2021/
- http://balnica.pl/
- http://balnica.pl/gospodarz.php
- http://balnica.pl/miejsce.php
- http://bieszczadywysokie.com/dojazd/
- http://kolejka.bieszczady.pl/historia-kolejki/
- http://kolejka.bieszczady.pl/historia-kolejki/2/
- http://kolejka.bieszczady.pl/historia-kolejki/3/
- http://kolejka.bieszczady.pl/historia-kolejki/4/
- http://kolejka.bieszczady.pl/historia-kolejki/5/
- http://kolejka.bieszczady.pl/historia-kolejki/6/
- http://kolejka.bieszczady.pl/historia-kolejki/7/
- http://kolejka.bieszczady.pl/historia-kolejki/8/
- http://kolejka.bieszczady.pl/historia-kolejki/9/
- http://kolejka.bieszczady.pl/o-naszej-fundacji/
- http://kolejka.bieszczady.pl/o-naszej-fundacji/2/
- http://kolejka.bieszczady.pl/o-naszej-fundacji/3/
- http://kolejka.bieszczady.pl/o-naszej-fundacji/4/
- http://kolejka.bieszczady.pl/o-naszej-fundacji/5/
- http://kolejka.bieszczady.pl/o-naszej-fundacji/6/
- http://visitustrzyki.pl/duza-i-mala-petla-bieszczadzka