Ziemie Odzyskane – „prezent” przyznany Polsce po drugiej wojnie światowej w dowód uznania strat poniesionych w czasie jej trwania. Ta nieautoryzowana żadnym historycznym tytułem naukowym definicja może budzić spore wątpliwości, jednak zapewne nie większe, aniżeli sama kwestia wyznaczenia na teherańsko-jałtańskim zjeździe obszarów przeznaczonych do „polonizacji”. Wraz z dyskusją nad polskością Wrocławia czy Szczecina, terytorialnym udziałem Polski stała się rozbudowana infrastruktura wojskowa, zaprojektowana do strzeżenia wschodniej granicy państwa niemieckiego. Zwierzchnictwo nad obiektami militarnymi przejmowanymi po wycofujących się żołnierzach III Rzeszy przypadło jednak w udziale wyzwolicielskim czerwonym przyjaciołom i pozostawało w ich rękach aż do początku lat dziewięćdziesiątych.
Poukrywane w lasach bunkry, a nawet całe miasta garnizonowe stanowią dziś, podlegające z reguły aktywnie postępującej defragmentacji, świadectwo bardzo niekorzystnej sytuacji geopolitycznej Polski, której losy autorytatywnie rozstrzygnięto na międzynarodowym tapecie. Nie wszystko jednak schronem, co wojskowe. Na wyjątkowo nietypowe dowody trudnej wojennej przeszłości natknąłem się w obfitującym w liczne historyczne smaczki województwie lubuskim.
Około czterdziestu kilometrów na południe od Zielonej Góry, wzdłuż krajowej dwunastki, położone są dwa obiekty, których pierwotne zastosowanie, z poziomu ulicy może nie być takie oczywiste. Na pierwszy rzut oka, Tomaszowo i Wiechlice to bowiem niewzbudzające nadmiernych podejrzeń niewielkie mieściny stanowiące przemysłowo-mieszkalne ośrodki satelitarne większych miast – odpowiednio: Żagania i Szprotawy. Lawirowanie między zabudowaniami typowymi dla cywilnych założeń urbanizacyjnych, prędzej czy później podsunie jednak wzrokowi także mniej oczywiste obiekty – ustawione w rzędach, przysypane ziemią półowalne magazyny czy ogromne betonowe połacie, zaskakujące nawet w dobie powszechnej i powszechnie krytykowanej betonozy. Satelitarne uniesienie służy tu natychmiastową podpowiedzią – utwardzona nawierzchnia formuje podłużne pasy startowe oraz drogi dojazdowe prowadzące do hangarów garażowych udających z perspektywy lotu ptaka zwykłe pagórki.
Tomaszowo i Wiechlice oddalone są od siebie o niewiele ponad dziesięć kilometrów. Dystans pomiędzy nimi pod względem przeszłości historycznej wydaje się zaś być jeszcze mniejszy. Z tych właśnie powodów zdecydowałem się zeswatać oba lotniska w jednym wpisie. Ich losy w charakterze wojskowych portów lotniczych spod znaku swastyki rozpoczynają się w latach trzydziestych ubiegłego wieku. W czasie drugiej wojny światowej pełniły one jednak marginalną rolę, stanowiąc zaplecze naprawczo-szkoleniowe. Wprawdzie pod koniec działań drugowojennych testowano tu pierwsze samoloty turboodrzutowe, jednak dopiero po przejęciu tych terenów przez wojska radzieckie, nastąpiły lata – nomen omen – świetności tomaszowsko-wiechlickiego duetu lotniskowego rozbudowanego wówczas o obiekty towarzyszące a także mieszkalne – dla stacjonujących tu żołnierzy. Całość zaś była utrzymywana w tajemnicy przed ludnością cywilną, której oficjalnie objawiono ją dopiero w 1992 roku – wraz z rosyjską wyprowadzką z Polski. Wówczas tereny te zostały przekazane właściwym samorządom i rozpoczęło się ich wcielanie do urbanistycznego krwiobiegu województwa lubuskiego.
Byłe radzieckie lotniska wojskowe – za i przeciw
Samoloty wojskowe to dość częsty widok w muzeach militarnych. Najnaturalniejszym środowiskiem ich bytowania są trawniki wokół gmachu wystawienniczego, jeżeli takowy został w ogóle wzniesiony. W Tomaszowie i Wiechlicach niosących smierć metalowych ptaków już nie ma. Status portów lotniczych zabrała ze sobą rosyjska wyprowadzka, pozostawiając po sobie infrastrukturę techniczną oraz mieszkaniową, zaadaptowaną przez stronę polską zgodnie z pozawojskowymi potrzebami. Ten militarno-cywilny mezalians nie urwie raczej nikomu pewnej części ciała, w obrębie której plecy tracą swą szlachetną nazwę, jednak może sprawdzić się w roli ciekawej lekcji obserwacji i spostrzegawczości. Codzienne życie rozgościło się bowiem w miejscu, z którego wcześniej było wypraszane, a różnorodne dowody tego niezwykle ciekawego procesu spotkać tu można niemal na każdym kroku.
[Google_Maps_WD id=50 map=47]
Źródła:
- Fudali-Hakman M., Atomowy bunkier, lotnisko i obóz jeniecki. Tak wygląda zapomniana baza wojskowa w Szprotawie-Wiechlicach, http://zary.naszemiasto.pl/atomowy-bunkier-lotnisko-i-oboz-jeniecki-tak-wyglada/ar/c7-8666661
- http://diecezjazg.pl/cm-business/wiechlice-pw-swietej-rodziny/
- http://lotniska.dlapilota.pl/zagan
- http://poradzieckie.szprotawa.org.pl/tomaszowo.html
- http://szprotawa.org.pl/artykuly,wyswietl,127,Lotnisko_Informacje_ogolne.html
- http://zielonagora.wyborcza.pl/zielonagora/7,35182,2303710.html
- http://zrzutka.pl/m4c8ne
- http://zstomaszowo.edupage.org/text9/