Przeglądając przewodniki po Norwegii, odniosłem wrażenie, że norweska przyroda, szczególnie w zachodniej części kraju, zorientowana jest jedynie wokół fiordów. Podróżnicze artykuły i relacje chętnie spierają się o to, który z fiordów zasługuje na miano „naj” (sami zresztą dołożyliśmy swoją cegiełkę w tej dziedzinie w postach o Geirangerfjordzie i Sognefjordzie). Na Półwyspie Skandynawskim ciężko uciec od fiordowego krwiobiegu, więc nawet największe „niefiordowe” osobliwości przyrodnicze siłą rzeczy znajdować się mogą we fiordowym towarzystwie. Tak się stało także w przypadku jednego z kluczowych argumentów dowodzących, że norweska Matka Natura w swym licznym potomstwie nie ma bynajmniej jedynie fiordów. Największy lodowiec kontynentalnej Europy – Jostedalsbreen uwięziony jest w zachodniej części Norwegii pomiędzy mackami Sognefjordu i Nordfjordu.
Jostedalsbreen zajmuje 474 kilometry kwadratowe (czyli mniej więcej tyle, ile wynosi powierzchnia Oslo), a jego maksymalne grubość wynosi 571 metrów. Największy norweski lodowiec, bazując na obecnym zapotrzebowaniu, więzi w sobie stuletni zapas wody dla całej Norwegii, a z najwyższego jego punktu położonego na wysokości 2083 metrów n.p.m. schodzi w doliny ponad pięćdziesiąt jęzorów.
Tajemnice lodowca zgłębić można osobiście lub dzięki wizycie w pobliskim muzeum lodowcowym, które za sprawą architekta Sverre’a Fehna zadomowiło się w gmachu o wyjątkowo oryginalnej bryle.
Lodowcowa kraina muzealna podzielona jest na kilka sekcji. Esencję multimedialności osiąga część kinowa, w której w miejscu kasowo-popcornowego przedsionka usytuowano interaktywny korytarz, prowadzący wprost do sali projekcyjnej. Spacer ścieżką dydaktyczną daje, ogólnie rzecz biorąc, do zrozumienia, że rodzaj ludzki to najgorsze, co mogło się przytrafić Matce Ziemi. Narracja krótkiego dokumentalno-przyrodniczego wprowadzenia (i to w języku polskim!) przebiega bowiem mniej więcej w tym tonie: Wszechświat powstał bardzo dawno temu i wszystko szło dobrze…
Sam już nie wiem, czy niemal postapokaliptyczna wizja przedstawiona przez muzealną instalację była bardziej dołująca czy motywująca do zmiany dotychczasowego, nieekologicznego sposobu postępowania. Ponieważ tę ścieżkę jakże bolesnej prawdy kończą słowa Sir Davida Attenborougha: „We still have time to act, to make changes that will secure the life of this planet. This is the only home we have!” (w wolnym tłumaczeniu: „Wciąż mamy czas, aby działać w celu ochrony życia na tej planecie. To jedyny dom jaki mamy!”), skłonić się można na szczęście ku temu pozytywnemu wydźwiękowi klimatycznej wystawy.
Żadnych wątpliwości nie mamy natomiast co do tego, że wyświetlany w otoczonej przez korytarz klimatycznej hańby sali kinowej film przedstawiający wyprawę na pobliski lodowiec był najnudniejszym epizodem całej naszej norweskiej wyprawy. Żaden z prawie trzech tysięcy kilometrów przejechanych przez skandynawskie drogi nie był tak męczący, jak choćby jedna minuta tego absolutnie odartego z jakiegokolwiek dynamizmu przykładu kinematograficznego wodolejstwa. W odbiorze filmu nie pomogło nawet to, że zapowiedziała go wspomniana już wcześniej Polka pracująca w muzeum.
W centralnej części wystawowej poznać można natomiast Ötziego – liczącego sobie 5,3 tysiąca lat „człowieka z lodu”, którego szczątki znaleziono w 1991 roku w konkurencyjnym wobec norweskich alpejskim lodowcu.
Najatrakcyjniejszym, szczególnie dla najmłodszych, fragmentem ekspozycji bez dwóch zdań powinna zostać okrzyknięta ta część muzeum, która przypomina oddział rodzimego Centrum Nauki Kopernik.
Pragnących chwili świętego spokoju (lub też skutecznej kryjówki przed rodzicami) zaprasza zaś zaaranżowana na końcu przestrzeni wystawowej grota lodowcowa.
Norweskie Fjærland po raz kolejny przemeblowała nasze wyobrażenia odnośnie norweskiej codzienności. Liczące zaledwie około 300 mieszkańców miasteczko zaskakuje kontrastem pomiędzy wiejską zabudową a nowoczesną muzealną bryłą rodem z poważnej metropolii usytuowaną – nie bójmy się tego określenia – pośrodku niczego. Jęzor lodowcowy to zaś okoliczności przyrody, wśród których chyba każdy by chciał, w charakterze milej odmiany od osiedlowego „parku”, wyprowadzać na spacer swojego czworonożnego pupila.
Źródła:
- Dutka J., Zielone dachy w Norwegii – ekologia w tradycyjnym wydaniu, http://polishproperty.eu/informacje/architektura/28516,zielone-dachy-w-norwegii-ekologia-w-tradycyjnym.html
- Konieczny K., Sowa W., Norwegia. Inspirator podróżniczy, Wydawnictwo Pascal, Bielsko-Biała 2019
- Nikel D., Jostedalsbreen: How To Visit Norway’s Epic Glacier, http://lifeinnorway.net/jostedalsbreen-glacier/
- http://english.bre.museum.no/about-fjrland
- http://english.bre.museum.no/exhibition
- http://english.bre.museum.no/pricesopening-hours
- http://english.bre.museum.no/the-architect-sverre-fehn
- http://english.bre.museum.no/ulltveit-mo-eclimate-centre
- http://mojanorwegia.pl/czytelnia/kolorowe-drewno-i-trawa-na-dachu-wszystko-o-norweskich-domkach-9286.html
- http://nordfjord.no/en/glaciers-in-Nordfjord
- http://pl.db-city.com/Norwegia–%C3%98stlandet–Oslo–Oslo
- http://pol-nor.com/moze-wyprawa-na-jostedalsbreen-sprawdz-dlaczego-warto-00010172/
- http://visitnorway.com/listings/b%C3%B8yabreen-glacier-fj%C3%A6rland/5156/
- http://visitnorway.com/listings/jostedalsbreen-national-park/5160/
- http://visitnorway.pl/co-robic/atrakcje-przyrodnicze/norweskie-lodowce/
- http://visitnorway.pl/gdzie-jechac/norwegia-fiordow/okolice-sognefjordu/