Obok architektonicznego Vivat! NIEnajpiękniejsi w Bratysławie (subiektywna lista najdziwniejszych obiektów Bratysławy) równie ważne miejsce w naszych wspomnieniach zajmuje konkurs na najśmieszniej brzmiące wyrażenie rodem ze słowackiego języka.
Słowacki język bawił i uczył na każdym kroku, uśmiechając się do nas z billboardów, reklam, programów telewizyjnych czy zasłyszanych rozmów tubylców. Bawił nas tym, jak z pozoru zwyczajne rzeczy można nazwać w bardzo zabawny z punktu widzenia naszego języka sposób, a uczył, że przy odpowiednio wolnym i wyraźnym wypowiadaniu słów ze Słowakami naprawdę idzie się dogadać (naszym zdaniem bardziej niż z Czechami).
Najlepšia maminka
Na rozgrzewkę pomysł słowackiej poczty na imieninowy prezent dla mojej mamy. Gdzieś między znaczkami i kopertami na bratysławskej poczcie głównej zawieruszyła się koszulka z przeuroczym i prześmiesznym napisem „najlepšia maminka”.
Oczywiście nie był to jedyny objaw kreatywnego asortymentu tamtejszej poczty, która może śmiało stawać w szranki z dystrybutorem przepisów siostry Anastazji zwanym przez nielicznych Pocztą Polską.
Múzeum dizajnu
Język polski nie dojrzał jeszcze do tego, co ze słowem design zrobił już język słowacki, zapisując je w wersji fonetycznej. Za sprawą tej językowej brawury tabliczka słowackiego „Múzeum dizajnu” wygląda wyjątkowo urodziwie.
Sladké pokušenie
Choć serce skłonne jest do słodkiego grzechu, to rozum zdaje się w tej sytuacji krzyczeć raczej „i nie wódź nas na sladké pokušenie”. Amen.
Obslužné pulty
A klobásy i inne mięsne pokušenia można zaś było kupić w obslužnych pultach, czyli próbując to zgrabnie na język polski przełożyć, ladach z lodówkami.
Zákaznícke centrum
Chyba nie tylko nam zwrot ten kojarzy się z przychodnią czy szpitalem, a już szczytem językowej precyzji byłoby, gdyby chodziło tu o oddział chorób zakaźnych. Tymczasem to jedynie centrum obsługi klienta na bratysławskim dworcu. Zákazník wcale więc nie oznacza chorego ani nawet znaku zakazu, tylko po prostu – klienta. Ciekawe czym taki klient po wizycie w tym centrum zaraża, bo na pewno nie entuzjazmem.
Porucha vozidla
U nas słowo samochód kojarzy się z obiektem, który sam chodzi. Na Słowacji zaś samochód rozpatrywany jest z perspektywy wygody użytkownika, którego wozi. Nazywa się bowiem vozidlo. A kiedy vozidlo przestaje wozić, następuje porucha vozidla czyli jego awaria. Bez skojarzeń, proszę.
Chodidlo
Jak się okazuje, słowacki język bywa równie logiczny, jak język niemiecki. Zatem skoro vozidlo służy do wożenia ludzi, to z pewnością do chodzenia powinno służyć – a jakże – chodidlo.
Suché plody
Choć na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że wbijam właśnie kij w mrowisko tak żywej ostatnio w naszym kraju dyskusji, chodzi tutaj jedynie o niewinny sklepik z suszonymi owocami.
Dojčiaca zóna
Grafika na plakacie skutecznie sugeruje, że w tym przypadku drogą językowych skojarzeń nie warto iść w stronę dojenia, lecz karmienia piersią (choć tak naprawdę dojenie jest tu jak najbardziej logiczne). Być może językowa intuicja mogłaby sugerować, że chodzi tu o „dojone” czy też „dojące” żony, jednak zóna to tutaj strefa – w tym wypadku dla matek karmiących piersią.
Móda sa mení, štýl ostáva
Ciekawe czy Chanel rozweseliłoby słowackie brzmienie jej „powiedzonka”: moda się zmienia, styl pozostaje.
Diviak i prasa
Na koniec coś dla miłośników czytelnictwa, szczególnie wydawnictw codziennych, bowiem po słowacku świnia to prasa. I chyba w tej sytuacji nikogo już nie divi że dzik to diviak.