Bory Tucholskie to koncepcja nader szeroka, zarówno pod względem powierzchniowym, jak i znaczeniowym. Pod tym pojemnym pojęciem, najszerzej rzecz ujmując, kryje się region, który rozgościł się na mapie Polski w dorzeczach Brdy i Wdy. To jeden z czołowych kompleksów leśnych w kraju, zazieleniający obszar o powierzchni ponad trzystu tysięcy hektarów, co w przybliżeniu stanowi jedną szóstą województwa pomorskiego, które posiada doń większościowe (choć nie wyłączne) prawa terytorialne.
Nie ma chyba wątpliwości co do tego, że esencję „borowej tucholskości” w ramach Borów Tucholskich stanowi Park Narodowy „Bory Tucholskie”. Ten jeden z najmłodszych parków narodowych w Polsce, który w swej nazwie otula cudzysłowem Bory Tucholskie, zajmuje jednak zaledwie półtora procenta całkowitej ich powierzchni. Oprócz niego, pomorska sekcja ekologiczna przygotowała i z dumą pragnie przedstawić dodatkowe formy ochrony przyrody, wśród których poleca szczególnej uwadze: Tucholski Park Krajobrazowy, obszar Natura2000 Bory Tucholskie, Rezerwat Biosfery „Bory Tucholskie” oraz Obszar Chronionego Krajobrazu Borów Tucholskich.
Jeżeli, Miła Czytelniczko i Miły Czytelniku, przeszło lub choćby przebiegło Ci przez myśl, że to przecież całkiem niedużo, spieszę wyjaśnić, że wymieniłem tylko te ekologiczne ostoje, które mogą pochwalić się „tucholskim” członem w nazwie i nawet nie jestem pewien, czy to kompletny skład przedstawicieli tego zacnego grona. Oddanie czcionkowej czci wszystkim zielonym kategoriom i podkategoriom regionu mogłoby więc przypominać rozbijanie memicznej dzidy na przeddzidzie, śróddzidzie i zadzidzie będące przecież tylko wstępem do zakrawającego już o dzidowy fanatyzm podziału na przeddzidzie przeddzidzia, sróddzidzie przeddzidzia, zadzidzie przeddzidzia, przeddzidzie śróddzidzia i tak dalej…
Status nieprzekraczalnej bariery poznawczej przybrało dla mnie zdanie informujące na jednym z lokalnych portali o tym, że rdzenną strefę ochrony przyrody w ramach Rezerwatu Biosfery „Bory Tucholskie” tworzy Park Narodowy „Bory Tucholskie” oraz dwadzieścia pięć rezerwatów przyrody. W rozpaczliwym poszukiwaniu zagubionej kilka linijek temu prostoty chwyciłem się pewnika – parku narodowego! Skoro jeszcze w szkole kazali nauczyć się ich listy na pamięć, to coś musi być na rzeczy. Niechaj więc kluczem otwierającym wrota poznawcze Borów Tucholskich stanie się Park Narodowy „Bory Tucholskie”.
Spis treści:
- Na łonie Notery – charzykowski kurort w skromnej, lokalnej skali
- Na łonie natury – rowerowe (i nie tylko) wycieczki po Borach Tucholskich
- Metaloplastyczny manifest – niepokorna twórczość charzykowianina Mariusza Janika
- Park Narodowy „Bory Tucholskie” – za i przeciw – podsumowanie i mapa
Na łonie Notery
Jezus rozmnażał chleb i ryby, ja zaś – ze znacznie mniejszym rozmachem liczbowym – doprowadziłem do rozmnożenia kół, jakie zabrałem na tę wycieczkę. Oprócz niemal nieodłącznego kołowego czteropaku nakrytego najpiękniej na świecie czerwoną karoserią, wziąłem ze sobą jeszcze dwa dodatkowe koła, złączone zazwyczaj smukłą, matową, czarną ramą, jednak na czas podróży rozczłonkowane w celu dopasowania do dostępnej przestrzeni załadunkowej. Wyczytawszy, że region Borów Tucholskich obfituje w atrakcyjne i zróżnicowane trasy rowerowe, nie mogłem odpuścić dwukołowej formy poznawczo-rozpoznawczej terenu, a każdy, komu bliski jest temat pedałowania, zrozumie pewnie, że nie ma to jak własne, wyregulowane i dopasowane dwa kółka.
Stadniną dla kołowego zestawu 4+2 stała się niewielka, choć – jak na lokalne standardy – nosząca wręcz status metropolii, miejscowość Charzykowy. Skoro ekologiczni stratedzy wybrali ten właśnie skrawek ziemi na siedzibę dyrekcji Parku Narodowego „Bory Tucholskie”, którego granica przebiega zaledwie kilka kilometrów od charzykowskich zasięgów administracyjnych, nie mogłem znaleźć lepszej bazy wypadowej dla rowerowych przeszpiegów okolicy.
Słuszność charzykowskiego zakwaterowania, poza walorami leśnymi, miała także wymiar ciekły. Urokliwe i – w przeważającej mierze – podporządkowane turystyce zabudowania tej mieścinki malowniczo rozściełają się bowiem na południowo-wschodnim skraju Jeziora Charzykowskiego, otulonego na tym odcinku pieszo-rowerową promenadą. Do nadbałtyckiego blichtru stąd jeszcze długa droga, ale to dobrze! Urlopowy klimat da się bowiem wyczuć już w tym początkowym stadium rozwoju miejscowości turystycznej. Braku hałaśliwego i wszędobylskiego straganiarskiego kiczu i tandety, będących świadectwem „prawdziwego kurortu”, długo opłakiwać nie trzeba.
Nawet jeśli uznać, że określony przed momentem architektoniczną perełką trzypiętrowy Hotel Notera, zaburza zaprowadzoną na charzykowskim nabrzeżu przy udziale jednorodzinnej zabudowy harmonię estetyczną, robi to z nadzwyczaj dużą klasą i poszanowaniem harmonii z kolei naturalnej. „Notera” to bowiem pozbawiona przyliterowych urozmaiceń „nôtëra”, czyli kaszubska „natura”. A skoro już coś mianem Natury się tytułuje, to naturalne się wydaje, że będzie to na wskroś naturalne. I tak, przykładowo, dach budynku pokrywa system odzyskiwania deszczówki, którą wykorzystuje się do podlewania ogrodu, temperaturę pomieszczeń oraz wody regulują gruntowe pompy ciepła, jednorazowe pojemniki na kosmetyki pokojowe zostały zastąpione dozownikami nadającymi się do ponownego napełnienia, a szklane butelki wyparły plastikowe konkurentki. Noteralnych postulatów proekologicznych jest znacznie więcej, a do wypełnienia niektórych z nich, mogą się przyczynić także hotelowi goście zaproszeni między innymi do ponownego skorzystania z tego samego ręcznika kąpielowego lub zawieszenia na drzwiach wejściowych do pokoju tabliczki obwieszczającej rezygnację z usług serwisu sprzątającego.
Wbrew pozorom nie jest to post sponsorowany, choć zdaję sobie sprawę z tego, że kilka ostatnich zdjęć i linijek śmiało mogłoby temu przeczyć. Za noclegi na łonie Notery, uiściłem regularną opłatę, a przychylne słowa są spowodowane wyłącznie pozytywnymi wrażeniami z pobytu, nie zaś przychodzącym przelewem bankowym. Nie zamierzam jednak ukrywać, że moje serce całkowicie skradła możliwość garażowania roweru w hotelowym lobby, a także… imienne drzewo.
Aż do momentu wymeldowania byłem przekonany, że jedyne, czym poskutkowała moja rezygnacja z usługi sprzątania, to niewielka oszczędność dla hotelu z tytułu pominięcia pokoju w codziennym grafiku, a także mniejsze zużycie chemikaliów. Tymczasem wybór ten został skrzętnie odnotowany i w momencie wyjazdu zamieniony na deklarację posadzenia przez Noterę „mojego” drzewa w ramach akcji Posadzimy.pl. Niedługo po powrocie otrzymałem drogą mailową imienny certyfikat, który uważam za bardzo miły i efektowny akcent pobytu w tym pozytywnie na punkcie ekologii zakręconym miejscu.
Na łonie natury
Widoki z pokojów wyglądających na drugie pod względem wielkości jezioro Borów Tucholskich są doprawdy idealnym towarzystwem poranka, przedpołudnia, popołudnia i wieczoru. Okolica jest jednak na tyle atrakcyjna, że warto czasem zamienić je na nieco bardziej bezpośrednie spotkania z naturą. Nie trzeba jej szukać daleko – już sam niezasiedlony brzeg Jeziora Charzykowskiego oferuje kilka pieszych i rowerowych szlaków.
Jeden z nich prowadzi nawet przez Babilon – w polskim wydaniu to leśna osada wywodząca swą nazwę od karczmy istniejącej tu na przełomie osiemnastego i dziewiętnastego wieku, a także późniejszy polsko-niemiecki posterunek graniczny z okresu międzywojennego. Droga do Babilonu od południa wiedzie zaś przez Wolność, a ściślej Las Wolność, który swój liberalizm zawdzięcza zwolnieniu z pobieranych przez Krzyżaków opłat podatkowych za możliwość wyrębu oraz prowadzenia pastwisk.
A im dalej w las, tym jest już tylko lepiej! Wszak to najwyższa pora na bora, a nawet na bory, Bory Tucholskie!
Na stosunkowo niewielkim terenie zajmowanym przez Park Narodowy „Bory Tucholskie”, pomiędzy drzewami zmieściło się także dwadzieścia jeden jezior o przeróżnym podłożu etymologicznym. W rezultacie subiektywnego głosowania jednoosobowej redakcji jednogłośnie i jednomyślnie stwierdza się, że najciekawszą historią powstawania pochwalić się mogą zbiorniki wodne zajmujące zagłębienia, z których niegdyś pozyskiwano torf.
Najatrakcyjniejsze szlaki rowerowe regionu zjednoczone są pod sztandarem Kaszubskiej Marszruty, której macki rozciągają się na dystansie około dwustu kilometrów. Odwieczna rywalizacja bezsilnikowych dwukołowców z usilnikowionymi czterokołowcami, przy pomocy unijnych środków, została ograniczona do minimum. Ścieżki wytyczono w bezpiecznej odległości od ruchliwych szos, w tak zwanych pasach przeciwpożarowych. Tam gdzie ruch samochodowy jest znikomy, szlaki prowadzą także drogami asfaltowymi, szutrowymi czy gruntowymi.
Choć nazwa czołowego lokalnego systemu dróg rowerowych, a także nieliczne w tych stronach sklepiki z pamiątkami oraz stanowiące nieco pokaźniejsze już grono tablice informacyjne niejednokrotnie nęcą odwiedzających, puszczając doń oko, którego powiekę zdobi charakterystyczny wzór kaszubski, robią to, nomen omen, z przymróżeniem oka. Sam obszar Parku Narodowego „Bory Tucholskie” położony jest bowiem peryferyjnie względem Kaszub, zajmując odrębny twór etnograficzny – Ziemię Zaborską (szczególnie w tym momencie warto mieć jednak na uwadze demonstrowaną już wcześniej rozleglejszość ogółu kompleksów leśnych określanych mianem Borów Tucholskich nad terenem szczególnej, parkonarodowej ochrony przyrody). Tak zwane Zabory nie mają nic wspólnego z zaborami, a co najwyżej z „za borami”, jako że – z perspektywy dawnych ośrodków władzy – stanowiły właśnie tereny kategorii „za górami, za lasami”, które na przestrzeni lat doczekały się bardzo urodziwych przydomków: funkcjonującego w czasach książęcych „terra zaborensis” oraz odkrzyżackiego „land Sabor”.
W powszechnym w okolicy zamiłowaniu do natury, niechaj wybrzmi dodatkowo hołd w kierunku kultury, której dziedzictwo z naturą jest związane, a wręcz było przez nią inkubowane. Zamierzchła mezolityczna przeszłość powołała do życia myśliwsko-rybackie osady, zajmujące przede wszystkim niskie brzegi, ułatwiające dostęp do wody rzecznej i jeziornej. Dogodne warunki lokalizacyjne zaistniały przede wszystkim w okolicy dzisiejszej wsi Swornegacie.
Wszystkich tych, którzy tę lingwistycznie ekwilibrystyczną nazwę skojarzyli z bieliźniarstwem, niestety muszę rozczarować. To bowiem nie gacie, lecz kaszubskie „gacenie” – umacnianie brzegów – zaszyte jest u etymologicznych korzeni Swornegaci. Gacenia dokonywano przy pomocy plecionych z korzeni drzew warkoczy, określanych mianem „sworów”. Alternatywnie, „gać” oznaczać też może pomost z pęków gałęzi i słomy powstały w sposób „sworny”, a więc nie niesforny, czyli po prostu zgodny. Utworzone w ten sposób zgodne pomosty vel zwarte groble ostatecznie są jednak bardzo bliskie umocnionym drzewną plecionką brzegom i podobnie, jak one nawet luźno niezwiązane z branżą odzieżową.
Po obaleniu tego majtkowego mitu aż boję się wspominać, że wodnolubne osadnictwo rozwinęło się także w okolicy miejscowości Męcikał… Błyskawicznie dementuję – nie ma ona nic wspólnego z defekacją, a jedynie z mąceniem wody.
Żadna wycieczka, piesza czy rowerowa, nie zastąpi jednak zachodu słońca obserwowanego z hotelowego balkonu nad przemierzonym wcześniej lasem.
Metaloplastyczny manifest
W charzykowskiej galaktyce, poza dualnym układem naturalno-noteralnym osadził się także twór niecodzienny, wymykający się wszelkim formom opisu, w szczególności zaś opisowi słownemu. Pozwolę więc sobie powierzyć na chwil kilka zadanie zaanonsowania owego fenomenu, fotograficznej prezentacji w nadziei, że właśnie w ten sposób godnie zmaterializować się będzie w stanie artystyczny przekaz Mariusza Janika.
Istnieje duże prawdopodobieństwo, graniczące wręcz z pewnością, że ten skromny, blogorosły pokaz zagwarantował artyście – określanemu przez niektórych mianem celebryty-skandalisty – większy rozgłos, aniżeli ten, którego nie zapewnili mu charzykowscy urzędnicy, pomijając jego galerię na mapie miejsc, wytypowanych w ramach akcji promującej region do telewizyjnych rozważań: „Kawa czy herbata?”. Śniadaniowy dylemat rozstrzygany był między innymi wzdłuż lokalnej ścieżki rowerowej, w porcie jachtowym, a także na rynku w pobliskich Chojnicach.
Swemu niezadowoleniu twórca dał upust w publicznej odezwie do samorządowych decydentów. Udostępniona w lokalnym portalu informacyjnym litania oburzenia podważa rolę obiektów wyselekcjonowanych do promocji na szklanym ekranie. Szczególną uwagę artysta poświecił krytyce wzmiankowania ścieżki rowerowej, zestawiając ją z całkowitą długością tego typu dróg w kraju, która na moment burzliwych wydarzeń z udziałem charzykowianina, wynosiła – według zaprezentowanych przez niego szacunków – 434 378 kilometrów (choć Główny Urząd Statystyczny jest zdania, że w 2012 roku Polska oferowała rowerzystom 17 829 kilometrów szlaków rowerów). Do charzykowskiego metalowego eldorado zdają się zaś pasować jedne z najbardziej pożądanych epitetów: jedyne i niepowtarzalne.
W liście nie zabrakło oczywiście peanów na temat unikalnych walorów przydomowego ogródka obsianego fikuśnym „żelastwem” (niechaj wybaczone mi będzie to urągające godności sztuki określenie). Po zapoznaniu się z tą przychylną autorecenzją nie sposób nie docenić wkładu samozwańczej galerii, otwartej na gości niczym brama dworu w Soplicowie, w promocję regionu. Zresztą o Mickiewiczu także jest tu mowa, wszak Mariusz Janik występuje w tucholskim sporze również w roli wydawcy pozycji „Pan Tadeusz. Refleksja nad tekstem” Janusza Różańskiego. Pismo wyraźnie sugeruje, że artysta nie pogniewałby się za uhonorowanie jego wkładu w promocję polskości tytułem doctora honoris causa. Taką mocą sprawczą Następny Przystanek nie dysponuje, jednak – nie chcąc pozostać biernym wobec tych szlachetnych dążeń – bardzo serdecznie pozdrawiam Pana Mariusza i jego metalowe dziedzictwo.
Park Narodowy „Bory Tucholskie” – za i przeciw
Po Parku Narodowym „Bory Tucholskie” i jego okolicach zjeździłem ponad sto kilometrów – dystans ten wcale nie wyczerpał tutejszej oferty szlakowej, jednak okazał się wystarczający do zakosztowania ciszy i spokoju, w których może rozwijać się lokalna fauna i flora, a także – dzięki ich uprzejmości – sporadycznie bytować rodzaj ludzki. „Sporadycznie” było tu słowem kluczowym, bowiem – przemierzając wzrokiem po elektronicznej mapie pokonaną wcześniej na żywo trasę – zauważyłem dopisek głoszący, jakoby teren Parku był wówczas bardziej uczęszczany niż zwykle. Czy skoro tamtego dnia, nie zaobserwowałem na swej drodze w tym miejscu żywej duszy, niedawną obecność w tym rejonie mojego szamoczącego się lokalizatora GPS powinienem uznać za jedyny powód „wzmożonego ruchu turystycznego”?
Rozgaszczająca się w świadomości w tych niemal bezludnych okolicznościach nieprawdopodobna błogość zdążyła osiągnąć już to stadium, w którym – najpierw podświadomie, później zaś w pełni świadomie – podważałem realność napotykanych doznań. Zwiększający się dystans od przywar codzienności podsycał płomień realizmu coraz mocniej łaskoczący jaźń natrętnymi myślami w stylu: „ej, przecież jest jakoś za spokojnie”. Sielanka w Borach Tucholskich nie mogła trwać wiecznie, ale chwała zaistniałym na miejscu okolicznościom, że nawet przy tak krótkim pobycie zaistniały możliwości jej wygenerowania.
A skoro dobrze i miło to już było, powrót do raczej antybłogiej warszawskiej rzeczywistości wytyczyłem przekornie przez pobliską mieścinę Złe Mięso, odkurzając tym samym nie tak dawno zapomniany zwyczaj kolekcjonowania zdjęć tablic wjazdowych do miejscowości o nazwach, obok których nie sposób przejechać obojętnie.
[Google_Maps_WD id=46 map=43]
Źródła:
- Frąckiewicz M., Najstarszy żeglarski klub w Polsce będzie obchodził 100-lecie istnienia, http://zeglarski.info/artykuly/najstarszy-zeglarski-klub-w-polsce-bedzie-obchodzil-100-lecie-istnienia/
- Niemczyk M., Złe Mięso to najdziwniejsza nazwa miejscowości, http://dziennikbaltycki.pl/zle-mieso-to-najdziwniejsza-nazwa-miejscowosci/ar/311528
- Rzeczycki T., Park Narodowy Bory Tucholskie – tajemnica Pętli Lipnickiego, http://nettg.pl/gornictwo/151834/park-narodowy-bory-tucholskie-tajemnica-petli-lipnickiego
- Turystyka w 2012 r., Główny Urząd Statystyczny, Warszawa 2013
- http://brusy.pl/turysta/miejscowosci-ktore-warto-odwiedzic/mecikal
- http://chojnice.naszemiasto.pl/charzykowy-rondo-im-rozy-wiatrow/ar/c4-6640591
- http://chojnice.naszemiasto.pl/zaglowka-na-rondzie-rozy-wiatrow/ar/c4-6331147
- http://chojnice24.pl/artykul/12835/chojnice-na-sniadanie/
- http://chojnice24.pl/artykul/12850/dlaczego-pominieto-moja-galerie/
- http://chojnice24.pl/artykul/13813/metaloplastyczny-protest/0/#comments
- http://gminy.pl/Rank/W/Rank_W_P.html
- http://hotelnotera.pl/jestesmy-eko/
- http://hotelnotera.pl/jezioro-charzykowskie/
- http://pnbt.com.pl/
- http://pnbt.com.pl/dab_bartus_uszkodzony-56,1604,55
- http://pnbt.com.pl/ekosystemy_wodne-376
- http://pnbt.com.pl/historia_i_dziedzictwo_kulturowe-349
- http://pnbt.com.pl/kaszubska_marszruta-347
- http://pnbt.com.pl/osadnictwo-349,965,545
- http://pnbt.com.pl/pochodzenie_nazw_wlasnych_z_tego_regionu-349,968,545
- http://pnbt.com.pl/z_glebokim_zalem-56,1873,55
- http://polska.travel/pl/szlaki/do-debu-bartek
- http://polskaniezwykla.pl/web/place/14517,klosnowo-wyluszczarnia-szyszek.html
- http://pomorskie.travel/artykuly/bory-tucholskie-gdzie-piekno-przyrody-zapiera-dech-w-piersiach/
- http://sjp.pwn.pl/slowniki/ga%C4%87.html
- http://sklepkaszubski.pl/pl/c/Haft-kaszubski/70
- http://swornegacie.com/swornegacie-historia.html
- http://swornegacie.org.pl/historia/etymologia-nazwy/