Jak to się mogło stać?! Jak mogliśmy być aż tak nieuważni, żeby planując trasę litewskiej objazdówki, pominąć litewską mieszankę sopockiego prestiżu i ekscentrycznej egzotyki rodem z Międzyzdrojów?
Zamiast do końca swych ziemskich dni zapluwać sobie brody turystycznym żalem, doczytawszy w przewodniku na trasie wyjazdowej z Kłajpedy kilka obiecujących zdań odnośnie topowego litewskiego kurortu – Połągi, natychmiast dopuściliśmy do głosu ambicję, która jakże skutecznie zagłuszyła zdrowy rozsądek bredzący coś o tym, że doba ma tylko 24 godziny, a teleportacja wciąż nie została wynaleziona. Jeśli wystarczająco godnym usprawiedliwieniem naszej potyczki z bezlitosnym biegiem wskazówek zegara nie jest czołowa pozycja Połągi wśród nadmorskich kurortów Litwy (pominę w tym miejscu fakt, że niezbyt dużym grzechem przeciw dziennikarskiej rzetelności byłoby uznanie Połągi za jedyny litewski kurort nadmorski), niechaj do obrony tych heroicznych poczynań posłuży fakt, iż to ponoć właśnie w tym mieście, Adam Mickiewicz po raz pierwszy ujrzał morze. Jakby mickiewiczowskiej rekomendacji o wymiarze ponadczasowym było mało, na Połągę spłynął też splendor intelektualnej elity początku XX wieku. Tutejsze krajobrazy (poza ewentualnymi środkami wspomagającymi) miały dostarczyć inspiracji Witkacemu przy pracy nad jego pejzażami marynistycznymi, a także wprowadziły Reymonta w stan relaksacji umożliwiający dokończenie „Chłopów”. Chcąc więc zobaczyć to samo morze i te same fale, które stały się udziałem czujnego i natchnionego spojrzenia wieszcza nad wieszczami, a także nieco rozbieganego być może wzroku Witkiewicza, nie mieliśmy wyboru – musieliśmy wcisnąć Połągę w litewski grafik.
Czołowym symbolem zakorzenionym w świadomości wszystkich wczasowiczów gustujących w nadmorskich klimatach Połągi jest przedługi deptakowo-molowy niedostępny dla ruchu kołowego reprezentacyjny ciąg komunikacyjny. Zaprawdę potwierdzamy: jeśli ktoś nie poczuje tu wakacyjnego klimatu, nie jest zdolny poczuć go nigdzie i nigdy.
Turystyczny raj deptakowy odchodzi od ulicy Witolda, a nazwę zawdzięcza Jonasowi Basanavičiusowi, którego nazwisko pod względem długości godnie reprezentuje zasięg połąskiego spacerniaka. Propagator niepodległości Litwy i redaktor pierwszej litewskiej gazety patronuje zarówno drogim restauracjom, jak i przychodnikowym kramom naciągających przechodniów na szeroki wybór ulubionej przez dzieci turystycznej tandety. Jeśli zaś uwzględnić będące przedłużeniem deptaka molo, w które płynnie przechodzi spacerowa kostka brukowa, Basanavičius firmuje swym nazwiskiem około półtorakilometrowy odcinek turystycznego raju. Całość zaś, gdyby nie wychodzące w morze molowe załamanie, można by pokonać bez zmieniania trajektorii spaceru (pomijając oczywiście zygzakowanie od straganu do straganu).
Kreatywność deptakowego handlu przekracza zaś wszelkie granice wyobraźni.
W Połądze, jak w każdym szanującym się kurorcie, nie może rzecz jasna zabraknąć także występów na żywo. Jak to zwykle bywa, na połąskim deptaku pobrzmiewa ten rodzaj muzyki, która z reguły nie bywa słuchana w innych niż urlopowe okolicznościach.
Do drepczącego spełnienia pretendują w Połądze nawet najwytrwalsi wczasowicze, których turnus okazał się na tyle długi, że z powodzeniem przyswoili już kolejność deptakowych knajp i straganów. Spacerowego uniesienia doświadczyć można tu bowiem nawet, kiedy zapamiętaliśmy już repertuar ulicznych grajków, a także przeliczyliśmy skrzętnie wszystkie deptakowe latarnie, ławki i kosze na śmieci. Na Order Wzorowego Wczasowicza Połągi zasłużą jedynie ci, którzy w czasie swojego pobytu opuścili na chwilę basanavičiusowski wybieg, by skierować swe kroki ku drugiemu naszym zdaniem połąskiemu biegunowi spacerowemu.
Położony w południowej części miasta rozległy teren parkowy skrywa w swych zielonych murach pradawne historie związane z tymi terenami. Tutejsze wzgórza wydmowe – w średniowieczu znane jako miejsce pogańskiego kultu i obserwacji astralnych – owiane są legendą o kapłance Birucie, która miała zostać porwana przez księcia Kiejstuta. Zauroczony wdziękiem kapłanki Kiejstut wbrew woli pogańskich bożków porwał i poślubił Birutę. Jeden z owoców ich małżeństwa jest zaś obecnie bodaj najbardziej rozpoznawalną litewską postacią historyczną. Z synem Biruty i Kiejstuta – późniejszym księciem Witoldem – w kategoriach urbanistycznego nazewnictwa konkurować może już chyba tylko Mickiewicz. Co ciekawe, spełniwszy swą macierzyńską rolę, po śmierci męża-porywacza, uwolniona z macierzyńskich więzów Biruta powróciła na wydmowe wzniesienia, by resztę swych dni przeznaczyć na swoisty powrót do przeszłości.
Epoka witoldowa związana jest z rozwojem miasta jako ważnego portu morskiego i choć Połąga przez lata była obiektem zainteresowania Krzyżaków, to dopiero wojna północna ostatecznie wybudziła Litwinów ze snu o potędze połąskiego portu. Stan urbanizacyjnej hibernacji Połąga przezwyciężyła zaś odmieniona, zyskując stopniowo status ulubionego nadmorskiego kurortu Litwinów.
Rozkwit litewskiego kwiatu uzdrowicielstwa związany jest nierozerwalnie z rodem Tyszkiewiczów. Jednemu z jego przedstawicieli – zamieszkującemu w podwileńskim Landwarowie Józefowi Tyszkiewiczowi – wyjątkowo nie w smak była modernizacja kraju objawiająca się rozwojem linii kolejowych. Wykurzony mącącą święty hrabiowski sposób kolej żelazną Tyszkiewicz zarządził rodową przeprowadzkę do prawie nadmorskiej Kretyngi. Nową tyszkiewiczowską miejscówkę, w której – szczęśliwie dla hrabiego – na zbytni rozwój gospodarczy się nie zanosiło, od bohaterki posta – Połągi dzieliło zaledwie kilkanaście kilometrów. Trudno się wiec dziwić, że Tyszkiewiczów zaczęło ciągnąć ku morzu. Syn Józefa – Feliks, postanowił nawet zainwestować w nadmorskie włości, przekształcając Połągę w prywatne uzdrowisko. W takich oto mniej więcej okolicznościach zawiązał się tyszkiewiczowski romans z Połągą.
Lawina uzdrowiskowej budowlanki ruszyła, kiedy wpływ Tyszkiewiczów na okolice był już marginalny, a stylistyka zabudowań zbliżona była do urbanistycznego krajobrazu rodzącej się wówczas turystycznej potęgi Zakopanego. Nie bez powodu Połągę określano więc „nadbałtyckim Zakopanem”, co miało dać wyraz wizji zrównoważenia zakopiańskiej popularności. Litewski biegun turystyczny wyrażał chęć przywrócenia Rzeczpospolitej jako państwa dwóch równoprawnych narodów.
Plaża, molo, deptak, stragany, uliczni grajkowie, ogródki restauracyjne, tereny parkowe. Czegoż chcieć więcej? Może słońca? To niestety w Połądze bywa dość rzadko, co jednak nie zniechęca tysięcy kuracjuszy, którzy wiernie spędzają tu kolejne lata. Wśród nich nie brakuje przede wszystkim Rosjan, którzy zaaklimatyzowali się tutaj, częstokroć kupując wystawne domy wypoczynkowe.
Źródła:
- Litwa, Łotwa i Estonia, Krawczyk A. (red.), Wydawnictwo Helion, Gliwice 2014
- Masian J., Połąga – kurort dla wszystkich, ale nie na każdą kieszeń, http://kurierwilenski.lt/2017/08/11/polaga-kurort-dla-wszystkich-ale-nie-na-kazda-kieszen/
- Matuszewska K., Połąga – uzdrowisko i polsko-litewskie centrum kultury, http://wilnoteka.lt/artykul/polaga-uzdrowisko-i-polsko-litewskie-centrum-kultury
- Rudziński C., Połąga. Park botaniczny wokół Góry Biruty, http://krajoznawcy.info.pl/park-botaniczny-wokol-gory-biruty-5176
- http://spaudos.lt/istorija/j_basanavicius.en.htm
- http://szkolnictwo.pl/szukaj,Jonas_Basanavi%C4%8Dius