Obserwujące barceloński port z wysokości 173 metrów n.p.m. wzgórze Montjuïc jest obecnie popularnym miejscem nie tylko na turystycznej mapie Barcelony, ale zapewne także na spacerowym TOP 10 jej mieszkańców. Nim jednak stało się swoistym jin-jang łączącym przyjezdnych z lokalną społecznością, było świadkiem wydarzeń zarówno chlubnych, jak i tych, o których najłatwiej pamięta kronikarka dziejów zwana Historią.
Nazwa Montjuïc oznacza Wzgórze Żydowskie i wyraża przekonanie jakoby na południowym zboczu miał znajdować się niegdyś żydowski cmentarz. Starożytne rzymskie dokumenty ochrzciły zaś wzniesienie imieniem bóstwa Jowisza.
Jak to ze strategicznymi punktami bywa, wzgórze Montjuïc pełniło w swej karierze funkcje militarne. Znajdujący się na szczycie pochodzący z XVII wieku zamek odegrał istotną rolę w czasie wojny o wpływy w Hiszpanii, która miała miejsce w latach 1701–1714. W jej efekcie Katalonia utraciła niepodległość i dlatego dla wielu mieszkańców stanowił on symbol zniewolenia tym bardziej, że w późniejszych latach, zamkowe działa wykorzystywano do tłumienia buntów, szczególnie silnych krótko po zmianie wpływów na tym terenie.
Dopiero w drugiej połowie XX wieku wojskowy charakter miejsca ustąpił funkcji rozrywkowej i turystycznej. Od tej pory wzniesienie nosiło na swych kamiennych barkach m.in. emocje Igrzysk Olimpijskich w 1992 roku oraz rywalizację bolidów Formuły 1 na ulicznym torze, który uważany jest za jeden z najatrakcyjniejszych w historii tego sportu. I o ile te drugie ze względu na wypadek w 1975 roku, podczas którego jeden z bolidów wypadł z trasy, zabijając pięć osób, już się nie odbywają, to poolimpijskie obiekty wciąż wzbudzają turystyczną ciekawość.
Na Montjuïc dotrzeć można, ogólnie rzecz biorąc, na cztery sposoby: dwa pierwsze z nich określić można mianem „na leniwca” lub nieco chlubniej „na głodnego wrażeń turystę”. Mowa tu o dwóch kolejkach linowych, które stanowią fantastyczny substytut dwóch pozostałych sposobów – pieszego, który, ze względu na atrakcyjne zagospodarowanie wzgórza, jest jednak całkiem atrakcyjny, oraz autobusowego, ale – umówmy się szczerze – naprawdę znajdą się w Barcelonie inne okazje do przemieszczania się autobusami.
Pierwszy wyciąg – Telefèric de Montjuïc – funkcjonuje w ramach barcelońskiego przedsiębiorstwa komunikacyjnego, a jego dolna stacja znajduje się na jednym ze zboczy. Trasa drugiej kolejki – Teleférico del Puerto – przebiega zaś kilkadziesiąt metrów nad barcelońskim portem (najwyższy punkt trasy znajduje się 101 metrów n.p.m.) i ze względu na oferowane dzięki temu widoki, konkurencja może naszym zdaniem co najwyżej czyścić jej koła zębate w mechanizmie napędowym.
„Nadwodne” połączenie portu ze wzgórzem Montjuïc miało powstać na potrzeby drugiego już EXPO organizowanego w Barcelonie w 1929 roku. Brak funduszy spowodował jednak, że kolejkę oddano do użytku dopiero dwa lata pózniej. W skład konstrukcji wchodzą dwie stojące w porcie wieże oraz stacja położona na wzgórzu, będąca jednocześnie motorem napędowym całego komunikacyjnego zajścia. Co ciekawe, stacja ta jest jednocześnie najniższym punktem trasy, bowiem położona jest na wysokości 57 metrów n.p.m.
Nie pozostawiłem chyba złudzeń, że montjuïckie 173 metry n.p.m. postanowiliśmy osiągnąć właśnie za pomocą kolejki Teleférico del Puerto, która skradła dobre kilka akapitów tego posta. Czas, który spędziliśmy, czekając na bilety, nie był na szczęście ani zbyt długi, aby przypadkiem nie utknąć na pół dnia w oczekiwaniu na kilka minut przejażdżki, ani zbyt krótki, dzięki czemu miał okazję nabudować się w nas dreszczyk emocji głoszący, że oto zbliża się kolejne wyjątkowe barcelońskie doznanie.
Kolejka na kolejkę była wyjątkowo barwna jeśli chodzi o przekrój społeczny jej członków. Najbardziej charakterystyczne postaci, które stały tuż przed nami, to grupa trzech trzydziestoletnich amatorów żelków Haribo, którzy od słodkiej gumowej przyjemności w kształcie małych misiów uzależnieni byli do tego stopnia, że w czasie oczekiwania do kasy biletowej jeden z nich musiał wręcz pobiec do sklepu po dwie nowe paczki, bowiem ta, z którą ich zastaliśmy – a nie wiadomo przecież, która z rzędu to była – właśnie została w zawrotnym tempie opróżniona. Drugi zaś miał na ramieniu przypominającą tzw. kołczan prawilności torbę, którą wypełniały trzy kolejne paczki – zapewne na czarną bezżelkową godzinę, która nastałaby w zbyt dużej odległości od najbliższego sklepu (z drugiej strony, czy jest istnieje taka odległość, której nie dałoby się pokonać po gumisiową ambrozję?) lub po godzinach otwarcia (no chyba, że żelki sprzedają w barcelońskich całodobowych sklepach monopolowych).
Jako się rzekło, stacja kolejki położona jest na wysokości zaledwie 56 metrów n.p.m., dlatego po opuszczeniu wagonika udaliśmy się na wędrówkę na szczyt wzgórza. To właśnie wtedy, najbardziej w czasie całego wyjazdu, wyeksponowani byliśmy na barcelońskie promienie słoneczne, które grzały wówczas tak mocno, że natychmiast pozbyliśmy się kurtek, a i bluzy zdawały się absolutnie zbędne. Pamiętając jednak o świętej zasadzie „co z siebie zdejmiesz, musisz nosić”, zaprzyjaźniliśmy się z bluzami na dłużej, mimo letniej (jak na polskie standardy) aury.
Choć militarna funkcja została już dawno wyprowadzona ze wzgórza, jej monumentalne pozostałości objawiające się położonym na szycie zamkiem, oblężone są współcześnie nie przez najeźdźców, lecz turystów. Także i my dokonaliśmy zdobycia zamku, a kiedy sforsowaliśmy bramę, okazało się, że turystyczne szczęście, za sprawą którego znajdujemy się niekiedy we właściwym miejscu o właściwym czasie, po raz kolejny nam sprzyjało. Tym razem jednak głównym beneficjentem, inaczej niż w przypadku przypadkowego trafienia w samo serce uroczystości ku czci św. Eulalii na La Rambli, był nasz eurowy portfel, który za sprawą darmowego wstępu po godzinie 15:00 w niedziele, nie musiał rozstawać się z szaloną kwotą 6 euro. Wciąż lepsze jednak 6 euro w portfelu niż w kasie biletowej zamku Montjuïc.
Zwiedzanie fortecy nie polegało na szczęście na klasycznym przeczłapaniu przez udostępnione dla turystów sale wystawowe. Pod dachem mieściły się bowiem w zasadzie tylko kasy, kawiarenka i toalety, a zatem zamek Montjuïc, podobnie jak neapolitański Castel Sant’Elmo, poznaje się, spacerując wzdłuż i wszerz murów i dziedzińców.
Swobodę zamkowej penetracji ograniczał jednak bardzo hałaśliwy monitoring. Kiedy tylko w najwyższym punkcie murów zamkowych jakiś niesforny turysta usiadł na murku i nie daj Boże wychylił się w celu zrobienia atrakcyjniejszego zdjęcia, natychmiast dziarskim krokiem ruszał ku niemu zajmujący strategiczną pozycję strażnik i w odpowiedzi na barierę językową zganiał delikwentów… gwizdkiem.
Błogą i niegroźną przechadzkę po montjuïckich włościach nikczemnie przerwała nam sztuka nowoczesna, objawiająca się szklarniopodobnym tworem, który zadomowił się na zamkowym dziedzińcu. Zgodnie z wizją artysty, była to jednak imitacja lochu. Faktycznie, owy twór powinien się przecież kojarzyć z lochem przede wszystkim dlatego, że większość lochów ma przezroczyste ściany… Wyzbywszy się jednak krytycyzmu, wspomnę tylko, że przezroczystość ścian symbolizować ma dialog oraz ograniczoność cenzury w dobie powszechnej transparentności.
Wejście do środka i przespacerowanie się tam i z powrotem, bez względu na ładunek metaforyczny, dawało pewien dziwny rodzaj satysfakcji, być może dlatego, że pomieszczenie było stosunkowo niskie, co mogło sugerować jego przeznaczenie wyłącznie dla dzieci albo wręcz jedynie do oglądania z daleka. Byli też tacy, co na szybach od wewnątrz wydrapali wyznania miłosne, a także mniej lub bardziej wartościowe przekazy dla potomnych.
Wykorzystawszy maksymalnie darmowy wstęp, opuściliśmy, zamek a nasza satysfakcja wzrosła tym bardziej, kiedy zobaczyliśmy długość kolejki, która wówczas wiła się przed wejściem (bilety, nawet darmowe, trzeba było i tak odebrać w kasie, przez co proces wpuszczania ludzi nie był wcale krótszy).
Zaskoczeni przychylnością losu, udaliśmy się krętymi uliczkami w kierunku serca Igrzysk Olimpijskich, które odbyły się na wzgórzu w 1992 roku.
Najważniejszy obiekt olimpijski – Estadi Olímpic Lluís Companys – zaprojektowany został z myślą o EXPO w 1929 roku i przeciwieństwie do Teleférico del Puerto, zdołano oddać go do użytku przed imprezą. Obiekt miał gościć olimpijczyków już w roku 1936, jednak wtedy zaszczyt organizacji Igrzysk przypadł w udziale Berlinowi. W myśl – co się odwlecze, to nie uciecze – stadion doczekał się olimpijskiej chwały, której domem był 56 lat później.
Ponadto duch sportu otworzył także bramy do tzw. Pierścienia Olimpijskiego (Anella Olímpica), co umożliwiło nam romantyczno-sportowy spacer o zachodzie Słońca.
Najbardziej nietypowym elementem wśród stadionów i aren sportowych okazała się wieża telekomunikacyjna (Torre Telefónica) wybudowana w celu transmitowania olimpijskich relacji. Zdaniem autorów oraz odbiorców z dostatecznie bujną wyobraźnią, konstrukcja imitować ma sportowca niosącego znicz olimpijski.
Ponieważ zjeżdżający ze wzgórza autobus, pomimo „zażądania” zignorował znajdujący się na trasie przystanek, ostatnim „sportowym” akcentem wycieczki był chód ze wzgórza w okolice Magicznych Fontann, które zazwyczaj raczą turystów oraz mieszkańców świetlnymi pokazami, jednak wówczas były remontowane (a przynajmniej tak głosił komunikat na stronie internetowej; stan faktyczny trafniej określałoby raczej sformułowanie „permanentnie nieczynne”).
„Niesportowym” elementem na zakończenie tego dnia była zaś kolacja pełna niewpisujących się zapewne w dietę sportowca hiszpańskich tapas.
Źródła:
- Benson A. i in. (tłum. Jarecka B., Lewandowski A.), Barcelona. Perfekcyjne dni, Marco Polo/Euro Pilot, Warszawa 2017
- Jessop T., The Dark History Behind Barcelona’s Montjuïc Hill, http://theculturetrip.com/europe/spain/articles/the-dark-history-behind-barcelonas-montjuic-hill/
- O’Gorman L., Fast, but dangeerous: Montjuïc Circuit. A closer look at the powerful action at the Spanish track, http://sidepodcast.com/post/fast-but-dangerous-montjuic-circuit
- http://ajuntament.barcelona.cat/castelldemontjuic/en/visit/planning-your-visit
- http://hiszpania-apartamenty.pl/przewodnik-po-hiszpanii,kolejka-linowa-teleferic-de-montjuic,1778.html
- http://telefericdemontjuic.cat/en/teleferic-timetables-seasons
- http://telefericodebarcelona.com/en/history-and-technical-data/
- http://thebarcelonian.com/montjuic-mountain-barcelona/